sobota, 2 stycznia 2010

Przedwczesne spełnienie 2

Nie mogę znaleźć dobrego tytułu dla tego co chcę napisać, więc posiłkuję się poprzednim. Też pasuje. Post jednak będzie o czyms innym.

Agrafek nakopie mi do tyłka i będzie miał rację.
Ale od początku.
W czasie swojej u nas wizyty Agrafek i ja uratowaliśmy małego kotka spod sterty desek. CZarny jak sam diabeł kociak miał zostać u nas w domu. Agrafek mówił: kota trzeba odrobaczyć. OK. Tylko, że kot nie został, wrócił do swojej kociej mamy. Przyszedł lisopad i zjawił się w naszym domu kot znany już z tego bloga. Kot zwany Luceriną albo po prostu Kotem lub Kociołem. Przybył dramatycznie. Jednego dnia zjawiły się na naszym balkonie dwa małe kotki, dostały jeś i pić i poszły sobie. Na drugi dzień rano jeden leżał martwy pod balkonowymi drzwiami, a drugi siedził przy nim. Został złapany, oswojony, przygarnięty. I dochodzimy do przedwczesnego spełnienia. Bo juz się rozgrzeszyłem, zrobiłem cos dobrego, uratowaliśmy kotka, daliśmy mu dom. Zapomniałem, że ratując czyjeś zycie, bierze się za nie odpowiedzialność. Trzeba o nie zadbać. Jakoś wyleciało mi z głowy to odrobaczanie. Teraz kot jest chory. Biegunka, rzyganie i robaki w tym wszystkim.
To nie koniec. Trzeba się było zainteresować. Trzeba było poczytać w sieci, jak mówił Agrafek. Powłazić na fora. Wtedy bym się dowiedział, że kocie robaki sa groźne dla ludzi, zwłaszcza dla dzieci.
Stało się. Wstyd, złośc, nerwy. Wszystko przez zbyt wczesne samozadowolenie. Nigdy nie jesteśmy tak dobrzy, jak moglibyśmy być.
Cholera.