czwartek, 30 września 2010

Zakupy II a właściwie IX

No to z końcem miesiąca czas pochwalić się książkowymi zakupami. I nie tylko książkowymi.

Książki w tym miesiącu głównie, a właściwie jedynie antykwaryczne. Dlatego podam też ceny. Bo bardzo lubię takie ceny.
Antykwariat w Kościerzynie, który się rozrósł i wreszcie jest otwarty do rozsądnej godziny 17 - czyli mogę do niego zajrzeć bez potrzeby zwalniania się z pracy (do Kościerzyny mam 35 km). Książka kosztowała 4 zł. Teraz brakuje mi już tylko tom 3.








Bułyczow rozpocznie serię książek zakupionych w nowym (? - dla mnie nowym) antykwariacie w Bydgoszczy, przy ulicy Warszawskiej, który otwarty jest do zabójczej godziny 16.30. Dzisiaj udało mi sie tam być, gdyż jechałem przez Bydgoszcz do Torunia.
Książka kosztowała mnie 1 zł, którą to cenę pan sprzedawca wymyślił na poczekaniu.





Simak, czyli jeden z wielkich mistrzów SF, którego ciągle jakoś nie mogę poznać. Jego "Miasto" jest u mnie najstarszym kurzozbieraczem na półce.
Cena 2 zł - była zapisana na okładce.








"Wichry nocy" Wagnera brakowały mi do kolekcji, bo mam na półce i "Pajęczyne utkaną z ciemności" i "Krwawnik". Szkoda, że Amber nie wydał całości serii...
Cena 5 zł wymyślona na poczekaniu.








Antologia Naszej Księgarni pasująca mi na półkę, na której stoi seria "Stało sie jutro" i zbiorek Zajdla "Iluzyt".
Cena 4 zł zapisana na okładce








"Wielką księgę horroru" tom 1 chciałem mieć bo jest tam opowiadanie Gene Wolfa. No to mam za 15 zł (zapisane na okładce)

Komiksy, co ciekawe od daaaaawna nie kupowane przeze mnie.

2 tom serii, która pamiętam z nieodżałowanego Świata Komiksu, gdzie w odcinkach szedł tom 1. Wtedy mnie kreska Swolfsa nie urzekła, dzisiaj inaczej to widzę. Bez wahania wydałem więc 3 zł i wyciągnąłem go z wyprzedażowego kosza w carrefour Chojnice.







j.w. tylko tom 4 i wyjęte z tegoż kosza kilka dni później. Teraz czas zacząć polowanie na alledrogo na pozostałe tomy.









5 tom Fantasy Komiks, bo dostałem od znanego agrafka tom 1, a byłem w stanie chwilowej depresji którą mógł przemóc tylko jakiś zakup - więc zauważywszy w kiosku w Bytowie - kupiłem. Teraz nie wiem co zrobić, bo po prostu musze kupić tom 2, 3 i 4, a potem 6, 7, 8....







Film animowany

Jakiś czas temu kupiłem za kilka złotych pierwszą część Hellboy Animated "Miecz burz" i bardzo mi sie spodobało. Dlatego bez wahania wyłowiłem z kosza w carrefour Chojnice część drugą. Za 6.99. Bajka, nie?

sobota, 18 września 2010

Jeszcze straszniejsze zaległości

Ciąg dalszy pobożnych życzeń czytelnika fantastyki. Tym razem książki będące już na rynku.

Dariusz Domagalski "Gniewny pomruk burzy"

Obiecałem kiedyś autorowi, że jak wyda książkę, to ją kupię. Pierwszy tom na kolana nie położył, ale zdecydowane zaintrygował innym spojrzeniem na świat. Drugi tom czeka na półce na zmiłowanie. Albo raczej na zakup trzeciego i czytanie jednym ciągiem.






Marek Oramus "Trzeci najazd marsjan"

Fragment ukazał się jakiś czas temu w "Czasie Fantastyki" i bardzo mi się spodobał. Bo ja w ogóle lubię prozę Oramusa, szkoda, że tak mało pisze.
Mam nadzieję wygrać tę książkę w konkursie Katedry.






Catherynne M. Valente "Palimpsest"

Tejże autorki posiadam "Opowieści sieroty", które kupiłem po przeczytaniu wybranego metodą chybił-trafił zdania. Poza tym, to "Uczta wyobraźni" - nie dość, że dobre książki wydają, to jeszcze jak pięknie wyglądają na półce! Oprócz pierwszej, która ma grzbiecik odwrotnie. Tę książkę mam nadzieję wygrać w konkursie Nowej Fantastyki.




Jeff Vandermeer "Shriek: posłowie"

I znowu "Uczta Wyobraźni'. Kolejna książka Vandereera o Ambergris. Okładka mi się nie podoba. Nie cierpię fioletu!







C. S. Lewis "Trylogia kosmiczna"

Po nieudanych polowaniach na brakujące dwa tomy (mam tylko "Perelandrę" ze starego, klasycznego wydania Pelikana) niebiosa się zlitowały i wreszcie wyszło nowe wydanie. Tylko drogie jakieś... Dlatego jeszcze nie mam.






C. S. Lewis "Dopóki mamy twarze"

Znowu Lewis! Co za niespodzianka! Ksiązki nie udało mi sie wygrać, choć startowałem chyba w trzech konkursach w sieci. A szczerze mówiąc, w żadnej "analogowej" księgarni na nią nie trafiłem. I dlatego jeszcze nie mam. No i też jest droga...





Łukasz Orbitowski "Święty Wrocław"

Bardzo chciałbym się zmierzyć z tą książką, o której sam autor mówi, że dopracował i poprowadził wszystko konsekwentnie i tak jak chciał, a czytelnicy twierdzą odwrotnie.
A na Polconie podobno słychać było głosy rozżalenia, że nie dostał Zajdla...





Łukasz Orbitowski "Nadchodzi"

Znany Agrafek twierdzi, że to najlepsze co Orbit napisał. Skoro tak twierdzi, to pewnie tak jest, ale nie zaszkodzi sprawdzić.

piątek, 17 września 2010

Straszne zapowiedzi...

Na fali szaleństwa z wklejaniem okładeczek dzisiaj wpis o nadchodzących premierach książkowych, które po prostu muszę mieć

Bernard Cornwell "Nieprzyjaciel Boga"

Znany Agrafek polecił tom pierwszy, który zakupiłem małżonce. Ani ona ani jeszcze go nie przeczytaliśmy, a tu już zaraz pojawi się tom drugi. Na ale skoro poleca Agrafek, to o prostu trzeba to mieć.






Alastair Reynolds "Prefekt"

A tego autora polecił mi niegdyś człowiek zwany niepcem. Ba, nawet wymieniłem kilka maili z samym autorem, podsuwając mu swoją wizję Sunstealera z "Przestrzeni objawienia", która przywróciła mi wiarę w starą dobrą, twardą SF. Potem był lekki spadek lotów w "Migotliwej wstędze", niedawno znowu zachwycił mnie rozmach wizji w "Arce odkupienia", na półce stoi świeżutka "Otchłań rozgrzeszenia", a tu proszę - kolejny tom. Rewelacja!



Glen Cook "Powrót Czarnej Kompanii"

A to jakby powtórka z sytuacji z Cornwellem, tylko że razy dwa. Ba na półce czekają już dwa grubaśne zbiorcze tomu Czernej Kompanii. Ale w tym przypadku Agrafek apostołuje z siłą mogąca góry przenosić. Tylko jakoś ostatnio nie mam serca do fantasy. Ale to się zmieni.
A jakiś czas temu nawet wysyłałem maile do któregoś z wydawnictw, by wznowiono ten cykl. Co prawda chodziło o tanie wydanie kieszonkowe, a dostałem opasłe wydanie zbiorcze, ale jak sie przeliczy cenę na zawartość, to jest to tanio. Tylko, że wydało nie to wydawnictwo ;)

Antologia "wielkie dzieło czasu"

Przyszedł czas na książkę-widmo. Zaklinam rzeczywistość powtarzając przy każdej okazji, że na nią czekam i jak wyjdzie to ją kupię. Książko - wyjdźże wreszcie! Redaktorze! Tłumaczu! Redaguj! Tłumacz! Pięknie proszę!






Neal Stephenson "Cryptonomicon"

Czytałem tegoż autora co prawda tylko "Diamentowy wiek", ale książka wstrząsnęła mną do głębi. Kolejne otwarcie oczu jaka może być fantastyka. Na fali podziwu zaopatrzyłem się i w "Zamieć" i "Peanatemę" i Cykla Barokowy. "Cryptonomiconu" tez nie odpuszczę.





Jacek Dukaj "Król bólu"

Komentarz właściwie zbędny. Po latach zapowiedzi mętnych, wreszcie mniej mętna. Po "Lodzie" i "Innych pieśniach" biorę tego pana w ciemno.






China Mieville "Miasto i Miasto"


Tego z kolei autora nie lubię ze względów ideologicznych. Co dziwne, bo czytałem chyba tylko dwa lub trzy jego opowiadania, w tym "Jacka" związanego z cyklem rozpoczętym "Dworcem Perdido". Jednak lektura tegoż opowiadania dowiodła mi, że w ten cykl nie chcę wcale wchodzić. I już. Ale o "Mieście i Mieście" pisał swego czasu bardzo zajmująco Dukaj. Zrobił smaka.



Antologia "Kroki w nieznane. Almanach fantastyki 2010"


Bo to raczej dobra antologia jest i mam wszystkie poprzednie roczniki (z nowej odsłony, ze starej dopiero dwa). Jeszcze nie wiem, co się w niej znajdzie, ale i tak będę dążył do kupienia.






William Gibson, Bruce Sterling "Maszyna różnicowa"

No a to wychodzi w serii Uczta Wyobraźni, która mnie jeszcze nie zawiodła (ale oddajmy prawdę, przeczytałem dopiero 4 książki z niej). Jednak przeczytany niedawno "Dom burz" (muszę w końcu coś o nim napisać) narobił mi smaku na więcej steampunku. No to czekam.

czwartek, 16 września 2010

Zagubiony w górach Eremanty

To piąte podejście do próby napisania czegokolwiek o Eremancie. Z biegiem czasu dostaję coraz większego rozdwojenia jaźni, gdy myślę o tej książce. Bo i trzeba ją chwalić i trzeba ganić.
Ta książka nie poleżała długo na mojej półce. Kusiła jakże inna okładka, kusili znajomi. Do zakupu skusiła promocja w saloniku prasowym jakiegoś hipermarketu.
Krótko po lekturze byłem pełen entuzjazmu i gotów do wybaczenia (a raczej, w uniesieniu polekturowym - do niezauważania) pewnych błędów konstrukcji książki. Z biegiem czasu coraz bardziej jednak te mankamenty zyskiwały na wadze. Nie mogąc znaleźć odpowiedniej proporcji - milczałem.
Dzisiaj z kolei, po dłuższym czasie, ciężko przywołać wszystkie myśli, które lęgły się w głowie po lekturze. A było ich niemało. Posiłkować się będę czterema poprzednimi próbami wzięcia się z Eremantą za bary. Całe szczęście, że Agrafek wbił mi do głowy, by niczego nie kasować.

Zadziwiają mnie głosy (szczególnie pań), że książka jest nudna. Michał Cetnarowski słusznie zauważył, że ciężko z takim stwierdzeniem polemizować. To, że książka opisuje świat spokojny, leniwy, w którym żywej akcji brak, a język powieści dostosowuje się do tego, to chyba zaleta, a nie wada? Gdyby Skalska opisywała to z werwą, krótkimi ostrymi zdaniami, byłoby lepiej? To dla mnie zawsze jest pewnym wyznacznikiem jakości lektury - jak treść wspomagana jest jest przez język, konstrukcję zdań. Mistrzostwo (na razie nie do pobicia) osiągnął Wit Szostak w Oberkach do końca świata. No i własnie, czas na cytat z pierwszej wersji tego wpisu: Ostatnio tak dobrze pod względem literackim, napisane teksty widziałem u wspomnianego już Cetnarowskiego i Szostaka. Język Skalskiej daleki jest od prostej komunikatywnej poprawności, której hołdują twórcy ze "stajni" pewnego wydawnictwa. Choć i Skalską "dobrze się czyta". Jednak u niej słowa, choć płyną lekko, maja swoją wagę.
Tu przypomnieć trzeba jeszcze Kubę Nowaka i jego Dziwne dni, w których pęknięcie świata znalazło swoje konstrukcyjne odbicie w tekście. Strasznie cieszy mnie, że mamy autorów, którzy nie ulegają i nie przechodzą na ciemną stronę mocy. Łatwa jest ścieżka językowej poprawności i dobrzesięczytalności.


Kiedy juz pochłonąłem opowieść, zacząłem się zastanawiać, ile poziomów ona miała. I ogarnął mnie strach, że nie odnajdę wszystkich, że nie uda mi się zapisać tych tropów, którymi pobiegły moje myśli po lekturze.
Jednak spróbuję. Przynajmniej częściowo.
Skalska opowiada o samotności. Ponieważ jej kiedyś doświadczyłem, bardzo działały na mnie fragmenty, gdy Magda przebywała sama w domu. To wycofanie sie ze świata i oczekiwanie, że ktoś stan ten przerwie. Zadzwoni, przyjdzie. Jednak to musi być ktoś właściwy. I serio rozumiem bohaterkę, że nie zwiedzała, nie rzuciła się w wir życia towarzyskiego. Pozostała w zamknięciu obcego domu, sam na sam z tajemnicą Eremanty. Magda chyba nie akceptuje siebie, ale nie ma też siły by coś ze swoim życiem zrobić. Pozostaje wycofanie, bo gdy nic się nie robi, to ciężko zrobić coś źle, i czekanie, że coś stanie się samo.
I jakże to podobne do sytuacji eremantczyków. Wycofani z życia, poddają się biernie życiu w utartym schemacie. Nic nie mówiąc - nie ranią i nie są ranieni. Nie popełniają błędów.
Ale tez nie ma w nich życia, nie ma radości.

I właśnie w kontekście tego jak ja odebrałem tę opowieść, w ogóle nie leży mi historia poznawane przez Magdę z listów odnalezionych w domu. Nie leży mi fabularnie, nie czuję jej związku z resztą powieści i nie leży mi konstrukcyjnie. Ta opowieść pojawia się nagle, w pewnym momencie przesłaniając główny nurt książki. Czytając ją, cały czas czekałem na olśnienie, miałem nadzieję, że odkryję w niej coś, co połączy ją z resztą historii. No niby wiem, że chodzi o milczenie, ale... nadal mi nie leży.
Mam wrażenie, że Eremancie przydałoby się jeszcze poczekać. Może autorka powinna jeszcze przed wydaniem poczytać ją kilka razy. Nie wiem. Takie odczucie mam.


Z wielką nadzieją i radością patrzę na to co wyrabia w polskiej fantastyce Powergraph. Chyba żadne inne wydawnictwo nie daje szans tak odmiennej fantastyce, jaką dostaliśmy w Labiryntach Cetnarowskiego i Eremancie Skalskiej. Oby tak dalej. Szostak wyszedł już całkiem z wydawnictw fantastycznych (PIW i teraz Lampa), Skalskiej i Cetnarowskiemu dla rozwinięcia skrzydeł przydałoby się teraz wydać coś co nie kojarzyłoby się tak jednoznacznie z fantastyką. Bo oboje mogą mieć duży udział w poszerzaniu granic. We wzajemnym odkrywaniu się "fantastycznego getta" i "głównego nurtu". I także z tego powodu to ważna książka. Bo pokazuje, że można inaczej.

Pora kończyć ten totalny chaos.

Zakupy I

Ostatnio zakupione:

Zakup z namiotu z tanią książką. Potem w domu okazało się, że to wcale nie było tanio.
Zamówione w wydawnictwie. Ponad dychę taniej niż cena na okładce. juz czytam.
Leżało sobie w wyprzedażowym koszu w MediaMarkcie. Uratowałem.

A to z antykwariatu w Koscierzynie. Całe 2 złote.
Kiedyś w dziwnych okolicznościach nabyłem tom 1, teraz mam i 2 i to z autografem... nosiwody. Któremu dziękuję za dostarczenie tej i następnej ksiązki na Polcon. Oraz jeszcze dwóch, które na razie są schowane w szafie.
Pewnie będzie to kolejna lektura po Chochołach. Dla zmiany konwencji, a z drugiej strony, niedawno skończyłem Arkę odkupienia, więc przeczytam kolejny tom, zanim poprzedni wywietrzeje.
A to znowu antykwariat w Kościerzynie. Bardzo go lubię.