czwartek, 25 sierpnia 2011

Charles Stross "Szklany dom"

Miałem wielki smak na tę książkę. Smaku narobiło mi "Acceerando" oczywiście. Oczekiwałem fantastyki postludzkiej i ją dostałem. Tylko, że to co było świeże w poprzedniej książce, tu zeszło na plan dalszy.
Stross w nakreśloną wcześniej wizję rozwoju (?) ludzkości wpisuje tutaj konkretną intrygę. Tylko, że ona wcale nie zachwyca.

czwartek, 11 sierpnia 2011

Nie mogę się zdecydować

Wkurzam się sam na siebie. Jestem niestały w literackich uczuciach. Albo nie potrafię powiedzieć, co mnie właściwie w książce kręci, a co nie. Albo ulegam wpływom otoczenia. Albo osądzam książkę po konkretnym odbiorze, zrozumiałem - jest dobra, nie zrozumiałem - do bani.
Plączę się w zeznaniach i nie mogę z tym dojść do ładu. Dopiero co napisałem, jak to nie trafia do mnie proza Harrisona (ale nie Harrego, ten swego czasu, jakieś 20 lat temu, trafiał całkiem nieźle). A zaraz potem sięgam po Dicka i pochłaniam "Trzy stygmaty Palmera Eldritcha" z nie mniejszymi wypiekami na twarzy niż (też) 20 lat temu.

czwartek, 4 sierpnia 2011

Jednak nie dla mnie

Przetacza się własnie przez polskofantastyczną internetosferę dyskusja. Strach do niej dołączać, bo nie byle kto nastawiał w niej zdań. Walewski, Zimniak, Podrzucki, Majka, nosiwoda, Ziuta... Ho ho, strach się odzywać w tym gronie. Ale zbiegło się to z moim prywatnym bólem po przeczytaniu "Nova Swing" Harrisona, i pozwalam sobie dorzucić kilka zdań od siebie. U siebie, może nikt nie zauważy.