Zauważyłem własnie nieopublikowany post. Publikuję więc, kończąc go nieprzywoicie skrótowo. Jakoś nie mam siły na wklejanie obrazków...
Oj zaszalałem wakacyjnie. Budżet cierpi, półki cierpią i ja cierpię jak widzę jak one cierpią.
Pierwsze szaleństwo: antykwaryczne. Bo czyż można się oprzeć pokusie książek za 1 lub 2 złote? Później wyłowiłem coś z hipermarketowego kosza
wtorek, 15 listopada 2011
nieciekawość
Nie dość, że dawno niczego nie piszę, to jeszcze myśli mam czarne jak sadza w piecu po miesiącu sezonu grzewczego.
Wiruje mi ostatnio po głowie w kółko jedno pytanie: czy nie posiadanie ciekawej historii do opowiedzenia czyni człowieka gorszym? Wyobraź sobie, że nie przytrafia ci się nic ciekawego. Spotykasz znajomych i po prostu nie masz o czym opowiadać. Nie następuje wymiana doświadczeń, żadne informacje od ciebie nie ubogacają twoich rozmówców. Nic się nie dzieje. Nuda.
Na ile takie nie-natrafianie na ciekawe momenty w życiu jest splotem przypadków, a na ile (nieświadomym) wybieraniem takiej, a nie innej drogi przez życie?
W maju wybieram się do Kaliforni.
Wiruje mi ostatnio po głowie w kółko jedno pytanie: czy nie posiadanie ciekawej historii do opowiedzenia czyni człowieka gorszym? Wyobraź sobie, że nie przytrafia ci się nic ciekawego. Spotykasz znajomych i po prostu nie masz o czym opowiadać. Nie następuje wymiana doświadczeń, żadne informacje od ciebie nie ubogacają twoich rozmówców. Nic się nie dzieje. Nuda.
Na ile takie nie-natrafianie na ciekawe momenty w życiu jest splotem przypadków, a na ile (nieświadomym) wybieraniem takiej, a nie innej drogi przez życie?
W maju wybieram się do Kaliforni.
Subskrybuj:
Posty (Atom)