wtorek, 25 stycznia 2011

Spóźniłem się

Jakoś tak w 2005 roku zacząłem pisać opowiadanie pod roboczym tytułem "Dom". Oczywiście nie dopisałem go do końca, choć ciągle (do wczoraj) łudziłem się myślą, że w końcu to zrobię. Ale spóźniłem się. Pomijając techniczne szczegóły przynależne science-fiction, opowiadanie się zdezaktualizowało. A raczej zbytnio zaktualizowało, by być fantastyką.
Oto stary człowiek, bez rodziny oddaje dom bankowi, by dostawać do śmierci wyższą emeryturę. Oczywiście bankiem zarządza AI zoptymalizowana na maksymalizację zysków. Choć właściwie to już ciężko wytyczyć różnicę pomiędzy AI a bankiem, staje się ona nowym typem bytu egzystującym w świecie trudnych do ogarnięcia człowiekowi zależności wirtualno-finansowych. Jednak nie pozbawiona (mocą pieniądza) wpływu na świat rzeczywisty. Był tam dramatyczny wątek wirtualno-miłosny, trochę starej muzyki i próby rozgryzienia czym może stać się "myślący" dom upakowany systemami ułatwiającymi życie i to życie kontrolującymi.
Dlaczego spóźniłem się? Bo wczoraj zobaczyłem w TV reklamę Funduszu hipotecznego DOM. Wyższa emerytura dla seniora. Dotyczy osób po 65 roku życia. Oddaj nam dom, my będziemy wypłacać emeryturkę. No więc kisiłem opowiadanie, aż mnie rzeczywistość dogoniła.

Potem pomyślałem sobie, że za lat kilka-kilkanaście warto byłoby policzyć średnią życia klientów funduszu... 

2 komentarze:

a. pisze...

No widzisz, stałeś się kolejną ofiarą syndromu fantastyki bliskiego zasięgu. No i odkładania napisania opowiadania "na kiedyś".

niepco pisze...

Moze spróbuj napisać opko jak oddajesz zamiast domu pośmiertnie mózg? Który to organ powieksza zdolności owego bankowego AI...Coś a la mózgi w silnikach Hybrydowców u Reynoldsa. Tylko się pośpiesz bo za chwilę to równiez bedzie rzeczywistością...