sobota, 2 listopada 2013

Strach

Właśnie przewróciłem ostatnie strony książki. Z tylnej okładki spogląda na mnie autor. Przenikliwie, trochę jakby kpiąco, uśmiechając się lekko lub nie, zależnie od tego jak spojrzeć na to zdjęcie. Jakże inny jest teraz ten Michał Cetnarowski od tego, którego znam z kilku (nastu?) rozmów przez internet. Na tyle, na ile literki na ekranie mogą oddać charakter człowieka - jawił mi się zawsze jako ktoś pogodny, zadowolony z życia, żyjący swoją pasją, jaką jest literatura. I choć znałem już jego niezbyt optymistyczne "Labirynty", to lektura powieści "I dusza moja" była dla mnie ciosem.

1. Moim najgorszym koszmarem sennym z czasów dzieciństwa był Ktoś Stojący Za Drzwiami. Wracał do mnie wielokrotnie. Ktoś zły, który w zasadzie nie robi niczego innego, jak tylko jest. Stoi za drzwiami i czeka. Nawet go nie słychać. To obecność czegoś złego, co chce cię skrzywdzić i na razie czeka. I oprócz strachu nie dzieje się nic, aż do momentu gdy zaczynam zastanawiać się czy zamek w drzwiach jest przekręcony. I gdy ręka rusza w jego stronę, obecność za drzwiami też się porusza. Czuje swoją szansę, a ja nie wiem czy zdążę przekręcić zamek, bo w zasadzie już WIEM, że drzwi wcale nie są zamknięte...
Ktoś Stojący Za Drzwiami wrócił do mnie w tej książce. Zło w tej powieści jest nieokreślone, nie znamy jego celu, nawet jego postać nie jest znana. Po prostu jest. Czy dla krzywdzonych ważny jest cel i postać oprawcy?
2. Kiedyś zastanawiałem się, przy okazji lektury którejś z powieści Stephena Kinga, jak to możliwe że umowne znaki, czarne zawijasy na białej kartce, mogą wywołać strach. Jak wielka magia kryje się za pisarzem, że jest on w stanie przejąć kontrolę nad moimi uczuciami. Dzisiaj kolejny raz doświadczyłem tej magii. Nie pamiętam bym kończył książkę z tak bijącym sercem.
3. Nadałem tytuł "Strach" temu wpisowi, bo to uczucie nie opuszczało mnie podczas lektury książki. Wspomniany tutaj już King też straszy, ale wielu ceni go za perfekcyjne odmalowanie tła społecznego USA. Cetnarowski poszedł dalej. Nie tylko główna linia fabularna straszy. Starszy (może nawet bardziej) tło. Straszy poznawane krok za krokiem życie bohaterów tego dramatu. Bo to co im zgotowało życie (albo zgotowali sobie sami?) może przytrafić się każdemu z nas. I nie trzeba żadnych wampirów, ani zombie by się bać. Gorsze od nerwowego oglądania się za siebie (czy coś się tam nie czai w cieniu?) jest nerwowe spoglądanie w siebie, w swoje życie, swoje wybory. Czy przypadkiem nie idę drogą któregoś z bohaterów? Czy to nie jest jeden z tych momentów, w których powinienem dostrzec, że coś się wali, a który objawi mi się dopiero gdy będzie już za późno?
4. Bohaterowie tej powieści też się boją. Każdy ma swój strach, ale mają te lęki jeden wspólny mianownik. Wszyscy zdają się bać samotności, opuszczenia, wyalienowania. I wtedy dopada ich horror. Coś w tym jest...
5. Wracając do wstępu, jakim cudem ktoś tak pozytywny jak Michał Cetnarowski, może nosić w sobie tak straszne historie? Jak można pogodzić to wszystko w sobie? Ile strachu, w tej czy innej formie nosi w sobie każdy z nas? I w jaki sposób on się uwolni?

To nie jest książka dla tych, którzy boją się spoglądania w siebie.
Jak dowiedziałem się z wpisu wydawcy, tytuł miał brzmieć "Horror". I byłby bardzo adekwatny do treści.


Brak komentarzy: