środa, 15 lipca 2009
Nie z lasu, z koncertu
Nareszcie co pozytywnego. Koncert Indios Bravos na dniach Bytowa.
Byliśmy z małżonką, z początku mało ludzi przyszło i chyba dobrze się stało. Był luz pod sceną, a ci którzy przyszli - wiedzieli na co przyszli.
Później robiło się coraz gorzej, dochodziło coraz więcej ludzi, których celem była gwiazda wieczoru - Stachurski. Ponieważ, przez jakieś durne konkursy na scenie koncert IB zaczął się z opóźnieniem 30 minutowym, a (na szczęście) zespół nie skrócił występu, przybyli na Stachurskiego ludkowie zaczęli się niecierpliwyć. Nieprzyjemne komentarze pod adresem tych, co się dobrze bawili, okrzyki wypierdalać! w kierunku sceny, gromkie NIEEE kiedy prowadząc zapytał, czy IB mają wrócić na bis. Na szczęście i tak wrócili.
A sam koncert?
Bardzo pozytywny. Na początek materiał z nowej płyty, nieznany mi do tej pory, więc bardziej słuchałem niż się bawiłem. Później były znane kawałki, więc gardło trochę dostało w kość (no i wkurzałem miłośników Stachurskiego). Do Gutka oczywiście z wokalem nie ma co startować, moim zdaniem - obecnie najlepszy polski męski wokal na rockowej i okolicznej scenie. Same czyste nuty, coś pięknego.
Bardzo pozytywna energia. Polecam, sprawdzcie na stronie, bo trochę koncertują.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Na Stachurskym nie zostałeś, co? Swoją drogą interesujący zestaw, ciekawe według jakiego kryterium dobierano zespoły. A do Bytowa muszę wreszcie ponownie zawitać.
Górą jeże (a nie jabłka)!
Oczywiście, że NIE zostałem, a nawet nie zostaliśmy. A Bytów KONIECZNIE musisz odwiedzić. Ale najpierw my Ciebie.
"Paktofonikę Gutek już znaaaaaaaa"
:)
Prześlij komentarz