wtorek, 26 listopada 2013

Spotkałem po latach starego przyjaciela

Pewnie niektórzy z Was to już przerabiali: po latach spotykasz starego druha, z którym niejedno się przeżyło, a z którym potem jakoś drogi się rozeszły. Ty dorosłeś, on dorósł, pewnie trochę inaczej, coś tam o nim słyszałeś od czasu do czasu. Aż nadchodzi taki moment, gdy spotykacie się, już inni i znajdujecie przyjemność w niekończącej się opowieści typu: "a pamiętasz jak kiedyś...?". I w zasadzie, bo jesteście już innymi ludźmi, tego właśnie oczekujesz. Powrotu do przeszłości, do siebie sprzed lat, do czasów gdy wszystko było mocniej, żywiej.
No to ja właśnie spotkałem się z wiedźminem Geraltem z Rivii. I było to spotkanie o jakim marzyłem. Nie interesuje mnie cała ta otoczka, o której inni mówią, którą biorą pod uwagę. Chciałem się z nim spotkać i chciałem poczuć się jak w początku lat 90-tych. I tak właśnie się stało.
Dlatego w zasadzie nie napiszę nic więcej. Bo tak jak i narosła przez lata otoczka (głównie gry) mnie nie interesowała, tak i nie interesuje mnie teraz jak ktoś inny odbierze swoje spotkanie w Geraltem.
Moje było wspaniałe.
Po zamknięciu książki o 2 w nocy czułem się zupełnie jak Nimue z ostatnich stron.
Dzięki Geralcie.
Dzięki panie Andrzeju.

1 komentarz:

niepco pisze...

Jak zwykle trafiłeś w samo sedno. Moje spotkanie było identyczne.