niedziela, 2 sierpnia 2009

Rozmyślania na początek urlopu

Przez panujący dzisiaj upał człowiek z lasu na urlopie zaszył się w zacienionym pokoju i czytał ulubiony blog. Zanim to jednak nastąpiło wybrał się z rana z rodzinką oraz teściem na koński targ. I nie tylko koński jak się okazało, bo i króliczy, kurzy, kaczy, psi, koci i papuzi nawet. W czasie jazdy na targ człowiek z lasu dokonał spostrzeżenia, które odnotował w pamięci bez większej nadziei na przelanie go w inną formę.
Jednak po powrocie, w czasie długiej lektury wymienionego już bloga naszła go myśl by spostrzeżenie jednak opisać. Ułożył sobie jego treść w myśli i nawet w chwili zadumy zwizualizował czynność wpisywania. Wizualizacja jednak urwała się i wpis blogowy miał iść w zapomnienie, gdyż człowiek z lasu nie znalazł dla swojego spostrzeżenia odpowiedniego zakończenia. Cóż warte jest spostrzeżenie bez płynącej z niego nauki? Bez mocnego akcentu na koniec.
Człowiek z lasu westchnął i postanowił jednak zapisać spostrzeżenie. A nuż olśni go w trakcie pisania?


Nie wiem jak można żyć w okolicach Krakowa. Na tych wszystkich wioseczkach pomiędzy którymi nie widać granic. Jak poruszać się z komfortem i odrobiną przyjemności z prowadzenia auta gdy non stop jeździ się w terenie zabudowanym, wśród zaglądających sobie w okna domów?
Dzieckiem będąc jeździłem z rodzicami do znajomych na wieś. I tamten obraz wsi podbydgoskiej wrył mi się w mózg jak symbol. Myślę "wieś" i widzę owe Smolniki, w których od gospodarstwa do gospodarstwa trzeba było iść kilka minut, widać było tylko dwa domy (reszta kryła się za horyzontem) a szkoła z czerwonej cegły przycupnęła pod lasem. Mówiąc krótko, to co ja nazywam wsią w niczym nie przypomina tego co wsią jest nazywane tutaj - na wschód od Krakowa.
Zastanawiam się jaki wpływ ten zupełnie inny rodzaj osadnictwa ma na mentalność ludzi.

Człowiek z lasu doszedł do tego momentu jałowego zastanawiania się. Pomyślał o autorze ulubionego blogu, który na pewno powiedziałby teraz coś trafnego, który - na dodatek - zna się na takich sprawach.
Człowiek z lasu już miał skasować ten wpis, gdy do pokoju weszła teściowa i położyła mu na klawiaturze laptopa stertę wyprasowanych koszul.

4 komentarze:

nosiwoda pisze...

To pod Bydgoszczą jakieś amerykańskie wsie macie :)

Unknown pisze...

Zdaję sobie sprawę, że to ta moja wieś może być jakaś "inna". Co ja poradzę, że taki widok we mnie utkwił?

a. pisze...

Okolice Bydgoszczy jawią się zatem jako jakieś krainy, które tak do końca to chyba nie istnieją. Niby są - można nawet je odwiedzić i połazić po okolicy, ale potem wraca się z nich w to większe zagęszczenie i zaraz tracą w naszej pamięci na rzeczywistości. Ciesz się tym, nim zmiany dopadną i Ciebie. W piątek przwędrowałem sobie dwie sąsiednie wsie zapamiętane z dzieciństwa jako taką właśnie nieco bajeczną krainę. Nie poznałem ich - zmieniły się w osiedla willowe, jakie rosną na peryferiach miast. I wciąż jeszcze jeżdżą po nich koparki i spychacze szukając odrobiny miejsca, które oparło się zabudowie.

Anonimowy pisze...

Z tego co się orientuję, to taka wizja wsi jest jeszcze na terenie 'ziem odzyskanych', czyli na wsiach poniemieckich. Jak długo tak będzie - nie wiem. Szkoda, bo jak już słyszałem komentarz w stylu 'Co to za wieś, gdzie ludzie kupują warzywa i jajka w sklepie?' to już nie mam więcej pytań.