wtorek, 5 maja 2009

Susza i egoiści

Ile razy musi powtórzyć się anomalia pogodowa, by wreszcie przestano nazywać ją anomalią, a zauważono, że jest ona niepokojącą zmianą klimatu?
W 2008 roku mieliśmy w borach suszę trwającą cały maj i pierwszą dekadę czerwca zakończoną największym pożarem lasu w historii nadleśnictwa. W tym roku susza trwa już cały kwiecień. Zasiewy schną, lasy płoną. Kogo to jednak obchodzi?

Na pewno nie rzesze telewidzów z zaangażowaniem śledzące informacje pogodowe. Niedobrze robiło mi się od zachwyconych buziek pogodynek informujących o wspaniałej pogodzie na majowy weekend.

Coraz bardziej rozpowszechniające się spojrzenie ograniczone do czubka własnego nosa dotyka nawet meteorologii. Na szczęście tu człowiek i jego życzenia mają znaczenie równe zeru. Na szczęście zmartwione minki od dwóch dni obwieszczające deszcz i ochłodzenie nie mają żadnej mocy sprawczej. Jak mawiał mój dawny znajomy "Cieszmy się, że pada! Pogoda to ostatnia z rzeczy niezależnych od tych [...] z Warszawy!".

Dla osoby związanej z przyrodą, żyjącej z jej rytmem pogoda jest elementem zastanym, niezmiennym i nieuniknionym w swoich przejawach. Prezentowane w telewizorach życzeniowe podejście (zamiast informacyjnego) jest przejawem egoizmu i egocentryzmu masy ludzkiej. Wszystko mi wolno, wszystko mi się należy, to i pogoda powinna się podporządkować! Na szczęście pogoda ma to tam, gdzie ja mam tych pozbawionych zdolności rozumienia, że są rzeczy ważniejsze niż opalenizna z majowego weekendu.