wtorek, 1 maja 2012

Komiks jak ze snu

Od dawna miałem takie marzenie: oto pojawia się polski komiks, który wreszcie udowadnia, że Funky Koval nie był dziełem przypadku. Byłaby to seria, na której kolejne tomy czekałbym z zapartym tchem, czas pomiędzy nimi wypełnając podczytywaniem na okrągło już wydanych albumów. Nie spełnił tego marzenia "Status 7" bo zginął, nie spełnił go "Gail" bo... bo nie, nie spełnił go "Biocosmosis" bo odrzuciło mnie jego nadęcie i styl Nikodema Cabały. Moje marzenie ma szansę spełnić "Yorgi" Jerzego Ozgi i Dariusza Rzontkowskiego. I to w sposób całkiem inny, niż się spodziewałem.