środa, 25 lipca 2012

Produkt plejsment

Obejrzałem przed chwilą wyrwany z kontekstu odcinek "Gliny", moim nic nie znaczącym zdaniem - najlepszego polskiego serialu kryminalnego. To nawet nie był cały odcinek, wpadłem w niego w połowie w trakcie znudzonego zippingu po podwójnym seansie "Pogromców mitów". Banaś znajduje w lesie zwłoki młodej Cyganki (Romki powinienem napisać? Serio pytam... Gubię się w tej poprawności i nie czuje obraźliwości słowa Cyganie, ale jeśli to niewłaściwie to mnie poprawcie). No więc znajduje zwłoki, a potem jest strzelanina i pogrzeb. Pogrzeb trzech zamordowanych, a wcześniej torytuorwanych osób. I na tym pogrzebie Cyganie wylewają i piją wódkę. Trzymając kieliszek z napisem "Gorzka".

Zaraz mi się przypomniał Boguś "niechcemisięztobągadać" Linda i jego garnki zepter w "Demonach wojny".
O ile jednak tamten film nie był jakąś wyżyną kinematografii, to "Glina" jednak, choć tylko moim zdaniem, dobrym serialem jest, dobrze nakręconym, dobrze zagranym, z dobrym scenariuszem.
I nie dało się lokować (co za słowo!) produktów bardziej inteligentnie?
A może produktu nie lokuje scenarzysta, tylko jakiś kolo od marketingu, któremu zajedno czy marketinguje wkręty do drewna, czy czas w serialu?

A przecież można inaczej.
Asterix i kleoptara, ten aktorski film. Dla mnie - mistrzostwo. Dlaczego? Już objaśniam.
Mieszkałem w bloku bez windy, a nawet gdy windą jeździłem, to była to polska winda. Potem wybyłem na wieś/do lasu i tu wind nie uświadczysz wcale.
Jakież więc było moje zdziwienie, gdy kiedyś, gdzieś korzystając z tego (podobno najbezpieczniejszego) środka transportu, zobaczyłem nazwę OTIS. I nagle przewinął mi się cały film przed oczami. Otis, pomocnik Numernabisa, architekta. Zawsze pełen pomysłów, z których jeden udało mu się w wybudowanym pałacu zrealizować - winda! Nagle film stał się jeszcze zabawniejszy, przez swoje powiązanie z rzeczywistością. Ukryta reklama nie rozdrażniła, a dodała smaczku. No ale jej nie wciśnięto na siłę. Była zaplanowana na etapie pisania scenariusza.

Czy my kiedykolwiek wyjdziemy z fazy stawiania paczek kawy na pierwszym planie, najazdów kamery na znaczek samochodu na chłodnicy i drętwych tekstów typu "przywiozłem sobie świetne garnki"?

Przypuszczam, że wątpię.