Skupi się na radiu eska, choć pewnie jest ono po prostu jednym z wielu.
Miałem siedem dni na dogłębne zapoznanie się z profilem tej rozgłośni. Sąsiad z sali nie słuchał niczego innego, a ponieważ pomagał mi - nie miałem serca prosić go o zmianę stacji. Jakoś to przeżyłem.
Dlaczego upadek? Bo to nie ma już nic wspólnego (oprócz fal fm) z radiem jakie znam. Wychowałem się na trójce i czwórce. Tam było takie coś jak audycje. Autorskie programy o czymś. Nawet jeśli "tylko" o muzyce, to była w tym jakaś myśl.
Teraz prosto robi się radio. Dostaje sie piosenki do grania i się je gra. Za mikrofonem sadza się byle kogo, byle miał nawijkę odpowiednią. Dostane od koncernów muzycznych piosenki gra się w kółko, tak aby każdy kto choć na chwile włączy radio MUSIAŁ je usłyszeć. Raz na jakiś czas puszcza się starszy kawałek, tak dla urozmaicenia. Wiadomości ze świata "gwiazd" podaje się przez kilka dni te same, tylko w różnej kolejności.
No i te rozmowy ze słuchaczami. Na przykład taka z 1 listopada:
"Cześć Jolka, o której wstałaś?"
"O dwunastej"
"Noooo to zabalowałaś! Gratsy! Jak było?"
"Słuchaj, no fajnie, wiesz"
"To ekstra! Imprezka super, co?"
"No pewnie, dopiero dochodzę do siebie"
"Słuchaj Jolka, a co dzisiaj robisz?"
"A wiesz, nudy straszne dzisiaj"
"To chcesz płytkę z muzą czy gierkę na iksboksa?"
"Płytkę! Super!"
"No to czadzik! Płytka jedzie do ciebie! Udanych imprezek!"
"Dzięki! Spoko! Pozdrawiam eske cała, świetni jesteście!"
...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz